środa, 22 października 2014

1. Na początek buty!

   Siema! Siema! Ja też się cieszę, że znów Was  widzę, a Wy mnie! Tym razem inna odsłona mnie, a co! Zaszalejemy! Tym razem o… modzie i nie-modzie. Nie modzie, bo nie zawsze jestem modna. Nie zawsze chce podążać za modą, a też bywa, że nie stać mnie na to by za modą nadążać. W mojej szafie i szafkach jest cała masa niepotrzebnych rzeczy, ubrań, których nie zakładam, ale z miłości do ciuchów po prostu nie potrafię się ich pozbyć. Jestem takim chomikiem. Ostatnio spodobało mi się przerabianie tych starych ciuchów, więc będę się tu chwalić tym co moja głowa wymyśliła. Jestem chyba też trochę zakupoholiczką, ale tylko troszkę. Potrafię się powstrzymać! Naprawdę! 
   Najczęściej kupuje na wyprzedażach lub na promocji. Jeśli spodoba mi się jakaś droższa rzecz, którą bardzo chce mieć, też potrafię ją zdobyć, ale zdecydowanie częściej wybieram te tańsze opcje. Wiadomo markowe ciuchy i metki na tych ubraniach w pewien sposób sprawiają, że czujemy się pewniejsi siebie, atrakcyjniejsi, ale gdy ich nie ma, przecież świat się nie zawali! Na moim blogu chce pokazać jak fajnie i niekoniecznie drogo – dobrze wyglądać, dobrze się ubrać. Ciekawskich mojej szafy zapraszam do zaglądania J
   Na początek buty, bo która z nas butów nie lubi? I jak to zawsze bywa kiedy jakoś niespecjalnie chcemy coś kupić to w sklepach mnóstwo fajnych rzeczy, które by się przydały lub które po prostu nam się podobają. Kiedy zaś mamy już na takie zakupy odpowiednie fundusze, kupić nie możemy nic. Bo to za małe, to za duże, to źle leży, to tylko ładnie wygląda na manekinie, a tu nie ma takiego rozmiaru albo po prostu jest brzydkie i nie, to nie jest to, czego szukamy, co będzie spełnieniem naszych marzeń. 
   Kiedy szukałam butów na imprezę, zwaną „osiemnastką”mojego brata trafiłam na kilka ładnych egzemplarzy. Pierwsza niezapomniana para to były czerwone sandałki na szpilce z platformą z kokardkami na boku w sklepie Deichamnn. 



Po założeniu jednak, paski odstawały od stopy co nie do końca ładnie wyglądało. Kolor był seksowny i robiący furorę, w końcu czerwony. Jednak też mało uniwersalny, szukałam więc dalej…

Następnie spodobały mi się te:



Tak. Ale to był pierwszy etap poszukiwań. Najpierw chciałam kupić sukienkę, więc mimo, że mi się spodobały, jeszcze chwile poczekałam.

Przypadkowo znalazłam się w CCC i tam znalazłam taki okaz:


Wszystko byłoby ok., w dodatku dwukolorowe, czyli ostatni szał ciał modnego lata, tylko, że palce u stóp wychodziły aż za bardzo, co może nie jest zbyt widoczne, ale ten fakt sprawiał, że buty były  niewygodne.

   W końcu gdy już była sukienka i zamiar, że potrzebuje czarnych szpilek bez palca, okazało się, że czerwona wersja butów nr 1, ma  odpowiednik w czarnym kolorze! Ave! I tak oto zostałam szczęśliwą posiadaczką czarnych, kuszących sandałków jak na zdjęciu poniżej.



A które Wam się najbardziej spodobały?